poniedziałek, 25 lutego 2013

W kolorze ice blu

Trochę mnie tu nie było od ostatniego postu. Miało być inaczej, ale niestety tu gdzie jestem (a jestem w górach z dziećmi na nartach) nie zawsze jest sieć. Miałam przygotowany post na walentynki, ale nie dane mi było go opublikować:( Więc wykorzystuję teraz, żeby wam pokazać to co przed wyjazdem udało mi się pozmieniać w domu. Nie wiem jak wy, ale mnie jest już tęskno za wiosną.  Powoli staram się wprowadzić do domu kolor. Co prawda za oknem jeszcze śnieg i kompletnie jakoś tak nie nie wiosennie, to czuć w powietrzu że zbliża się. Poranna kawa na tarasie, co prawda w kurtce, ale z świergotem ptaków w tle. 

Uwielbiam pastele. Uwielbiam turkus, ale najbardziej określany niekiedy jako ice blu. Wszystko zaczęło się od zasłon. Szukałam ich chyba 4 lata. Nie chciałam nic wieszać w oknach co było by pół środkiem. Mój mąż dostawał szału, bo okna gołe nie ubrane. Ale uparłam się i zacięcie szukałam. A jak już znalazłam to zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Materiał wypatrzyłam na stronie Laury Ashley. Poprosiłam koleżankę mieszkającą na wyspie, żeby go dla mnie zakupiła i wysłała do Polski. Całe 50 metrów, przyjechało do mnie w ogromnych belach. Oczywiście potem przeleżały jakieś pół roku, bo nie wiedziałam czy oddać je do profesjonalnego szycia, czy też sama mam to zrobić. Po kalkulacji kosztów, którą mi przedstawiono, decyzja była już prosta. Szyję sama. Zajęło mi to jakieś dwa tygodnia. Szyłam z podszewką, bo materiał nie jest gruby, a bałam się że słońce go wypali. Nie należy to do rzeczy łatwych, szczególnie jak się nie szyje na maszynie przemysłowej. Wklejałam sztywnik pod przelotki. Zasłony oddałam jednak do profesjonalnego zakładu, aby zrobili porządne przelotki metalowe a nie plastikowe. Byłam dumna jak pani zapytała się mnie, kto je szył, bo są naprawdę zrobione profesjonalnie. 


I tak rozpoczęła się historia z tym kolorem. Cieszę się, że w tym sezonie jest wiele dodatków w tym kolorze. Wreszcie mogę zaszaleć. A do tego wszystkiego dodatki w postaci hiacyntów, które uwielbiam.


Czerwone świece ustąpiły już miejsca turkusowym. Latarenka, i świeczniki w kształcie lilii również w tym samym kolorze.


Jednak nie tylko ten kolor opanowuje mój dom. Pudrowy róż jest równie pięknym tłem. Tu tilda Marianka przysiadła sobie wśród kwiatów i już delektuje się wiosną.


W małych słodkich foremkach pochodzących ze sklepu Duka zamieszkały sobie szyciowe przydasie.


Pozdrawiam Was z zaśnieżonych gór, ale już bardzo, bardzo wiosennie.

Lola

7 komentarzy:

  1. jak ładnie i kolorowo :)
    korona kwietnik bardzo mi się podoba,musze sobie taką sprawić :)
    a foremki z Duki też mam ale tylko białe bo zanim się o nich dowiedziałam nie było już innych kolorów :/

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne kolorki! ja tej wiosny otaczam się słonecznym żółtym i zielenią w kolorze szczypiorku, jak skończe to zdam u siebie raport ;) tymczasem czerwień wszelka powędrowała w pudle do piwnicy

    a foremki z Duki są obecnie w wyprzedaży w Woli Park ;) - to do myszy,

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne zasłony - doskonale rozumiem Twoje niezdecydowanie. Sama teraz szukam firan do pokoju i materiału na zasłony do kuchni i mam mętlik w głowie. Ale kochana ile ty tego zakupiłaś - dobrze jest mieć kogoś znajomego w tamtych rejonach. Ja kiedyś poprosiłam koleżankę o latarenkę - także przyjechała z wysp ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj tak sporo tego było. Ale to wynika z tego że sporo mam okien w salonie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne te Twoje zasłony...gratuluję talentu i samozaparcia w szyciu. Poza tym urzekł mnie turkus tak obecny w Twoim domu; jak łatwo skojarzyć, to mój ukochany kolor. Podoba mi się u Ciebie, więc dołączam do grona czytelników i zapraszam do siebie:http://zapachturkusu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. och zasłonki ideał wszytko cudne pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie tu u Ciebie...Bardzo przyjemnie ogląda się tak gustowne dodatki i ładnie zrobione zdjęcia. Powodzenia w dalszym blogowaniu:)

    OdpowiedzUsuń