Zalegała od ponad pół roku na półce niedokończona. Wreszcie chrześnica mojego męża, która ma niebywałe zdolności plastyczne jak na swój wiek - mała malarka - stwierdziła, że trzeba ją upiększyć. Prawda, że ślicznie wygląda.
Nie chcę nic mówić co poczułam jak ją zobaczyła. Myślałam, że...... Lepiej nie będę kończyć.
Czas przyszedł jednak na nią. Przecież nie może coś takiego leżeć i "straszyć", szczególnie że materiały tildy są takie urocze, kolorowe i te wzory. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Gdybym znalazła się w sklepie z tymi cudami chyba nie mogłabym się oprzeć i wydałabym ostatnią złotówkę.
Oto ona nowa wiosenna Tilda o imieniu Marianna.
Detale
Lola
Ps. Przepraszam za jakość zdjęć, ale dopiero uczę się fotografować. Mam trochę problem ze światłem.
:))) to może ja pierwszy. Zaczęłyśmy z tym światem tak miej więcej o jednym czasie. Zdjęcia super, mi chyba wychodzą gorsze. Możesz podpowiedzieć jak zrobiłaś "O mnie" bo coś i z tym nie idzie. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńKarola, podziwiam! idzie Ci świetnie!!!! Ja walczę z serduszkami:) chętnie wybiorę się do Ciebie na korepetycje!
OdpowiedzUsuńPaula
Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają obie lale - druga, nowa wykończona niezwykle profesjonalnie! zachwycam sie....
Tak te tildowe materiały są urocze:) A Marianka jest świetna:) Też kupiłam sobie książkę z wykrojami bo jak na razie szyłam "na oko". Jak przyjdzie to zobaczę czy mnie wciągnie szycie tildowych cudaków.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia są super.